
Po pandemii COVID-19 i wybuchu wojny w Ukrainie liczba zachorowań na gruźlicę w Polsce zaczęła rosnąć. Szczególnie niepokojący jest wzrost zachorowań na gruźlicę wielolekooporną. O sprawie napisał serwis RynekZdrowia.pl.
Jak informuje Rynek Zdrowia dr Adam Nowiński, pulmonolog z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie, gruźlica to nadal groźna choroba zakaźna, a lecząc pacjentów, leczy się całe ich otoczenie. W jego opinii, gruźlica w dalszym ciągu pozostaje chorobą niezwykle ciężką i częstą.
Gruźlica na świecie. Liczby mówią same za siebie
Z danych Światowej Organizacji Zdrowia wynika, że w 2023 roku odnotowano na świecie 10,8 mln nowych przypadków gruźlicy. Z tego aż 400 tys. stanowiły przypadki chorych z gruźlicą wielolekooporną lub oporną na rifampicynę. Z powodu choroby zmarło 1,25 mln osób, co oznacza, że gruźlica to wciąż pierwszy zabójca wśród chorób zakaźnych.
Dwie trzecie zachorowań na gruźlicę odnotowuje się w 8 krajach: Indiach, Indonezji, Chinach, Filipinach, Pakistanie, Nigerii, Bangladeszu, Republice Kongo. W Europie problem stanowi jednak gruźlica wielolekooporna - cięższa, śmiertelna, wymagająca skomplikowanego, kosztownego leczenia postać choroby.
Dzięki wprowadzeniu obowiązkowych szczepień w 1955 roku nasz kraj dobrze radził sobie z gruźlicą. Do 2020 roku niewiele było przypadków gruźlicy wielolekoopornej. Jak tłumaczy dr Adam Nowiński wielolekooporność trafiła do Polski z krajów położonych przy wschodniej granicy z uwagi na to, że „w latach 70. i 80. ubiegłego wieku, kiedy istniało jeszcze ZSRR, gruźlica była tam źle leczona, a terapia słabo nadzorowana”.
Nowa metoda leczenia gruźlicy
Polscy lekarze we współpracy z WHO, Ministerstwem Zdrowia, Instytutem Gruźlicy i Chorób Płuc, Polskim Towarzystwem Chorób Płuc oraz organizacją Lekarze bez Granic opracowali pilotażowy program leczenia gruźlicy wielolekoopornej w warunkach ambulatoryjnych.
Jest to program oparty o krótszy i skuteczniejszy schemat leczenia, w którym leki przyjmowane są doustnie przez pacjenta w domu zamiast domięśniowo, w szpitalu. - Lekarstwa zgromadzone w Centralnym Repozytorium Leków prowadzonym przez Rządową Agencję Rezerw Strategicznych czekają na pacjenta, nawet te drogie i najrzadsze. Dzięki temu lekarze nie muszą czekać na ich nieraz bardzo długi import – wyjaśnia dr Nowiński.
W takim schemacie leczenia czas leczenia doustnego wynosi 6 miesięcy i odbywa się w większości poza szpitalem. Pacjenci nie zarażają innych. Co więcej, jest to mniej kosztowne, a dla pacjentów oznacza możliwość udziału w życiu rodzinnym czy zawodowym także w czasie trwania terapii. Dzięki nowej metodzie leczenia nie muszą też spędzać wielu miesięcy w szpitalu.
- W tym projekcie ważne jest, aby pacjentów jak najszybciej diagnozować, w czym pomaga, system diagnostyki genetycznej. Teraz leczenie ze szpitalnego i wielomiesięcznego, czasem nawet dwuletniego, znacznie się skróciło - zaznacza dr Adam Nowiński.
Projekt leczenia gruźlicy wielolekoopornej w warunkach ambulatoryjnych kończy się jednak we wrześniu 2025 roku. Eksperci wyjaśniają, że konieczna jest kontynuacja wypracowanych w trakcie pilotażu narzędzi i mechanizmów – tak, by nadal funkcjonowały w systemie jako standard w leczeniu gruźlicy.