Spis treści
Ministerstwo Sprawiedliwości, jak wynika z informacji, która obiegła media, miała wykupić profilaktyczne badania trychologiczne dla swoich pracowników. Usługa ta kosztowała resort blisko 25 tys. zł, a skorzystały z niej 173 osoby. Informacja wywołała falę dyskusji na temat zasadności takich badań.
Analiza włosów ma potencjał diagnostyczny
Prof. Elżbieta Wojaczyńska z Wydziału Chemicznego PWr w rozmowie z PAP zaznaczyła, że analiza włosów i skóry głowy ma duży potencjał diagnostyczny i profilaktyczny. Wykorzystywana jest i w medycynie, i w innych dziedzinach. Jak tłumaczy ekspertka badania trychologiczne mogą przyjmować różne formy.
Analiza włosów to szerokie pojęcie, które obejmuje różne techniki i cele. Może je przeprowadzić np. trycholog, który obserwuje strukturę włosa i skóry głowy w dużym powiększeniu za pomocą specjalistycznej aparatury - powiedziała.
Takie badanie może wskazać na problemy dermatologiczne, takie jak stany zapalne czy łuszczyca, oraz sugerować niedobory mikroelementów. W połączeniu z wynikami badań krwi może dostarczyć jeszcze bardziej kompleksowego obrazu zdrowia pacjenta - dodała.
Co można wyczytać z analizy składu włosa?
Jeżeli chodzi o samą analizę składu chemicznego włosa, to także można z niej dużo wyczytać. Prof. Wojaczyńska zaznaczyła, że jest to powszechnie wykorzystywana technika, np. podczas rekrutacji pracowników do służb mundurowych. To doskonałe narzędzie do weryfikacji, czy dana osoba zażywa (lub zażywała) narkotyki, opioidy itp. - wyjaśniła.
Podobne testy przeprowadza się również w kryminalistyce, żeby np. określić przyczynę zgonu. Taką analizę przeprowadzono po latach na włosach Napoleona, ponieważ jest dużo niejasności związanych z bezpośrednią przyczyną jego śmierci - powiedziała naukowczyni.
Jakie niedobory można wyczytać z analizy włosa?
Jednak przede wszystkim badanie składu włosów pomaga w wykrywaniu niedoborów makro- i mikroelementów niezbędnych dla funkcjonowania organizmu. Badanie takie prowadzi się przy użyciu chromatografii lub spektrometrii masowej i pozwala ono określić skład pierwiastkowy włosów - wytłumaczyła.
Dzięki niemu można wykryć niedobory takich kluczowych dla zdrowia makroelementów, jak wapń, magnez, sód, potas, fosfor czy siarka oraz mikroelementów, m.in. cynku, żelaza, chromu, litu, jodu czy krzemu. Prof. Wojaczyńska zauważyła, że włosy jako materiał badawczy są szczególnie cenne, ponieważ pozwalają na analizę zmian w organizmie nie tylko w momencie badania, ale na przestrzeni wielu miesięcy. Włos rośnie o ok. jeden centymetr na miesiąc, co pozwala na ustalenie okresu przyjmowania określonych substancji, w tym narkotyków - wyjaśniła.
Jednym słowem: badając włosy można czasami szybciej postawić właściwą diagnozę. Zdarza się, że terapia trwa już długo, a pacjent nadal ma dolegliwości i dopiero analiza składu pierwiastkowego pokazuje, że ma on - przykładowo - niedobory litu i to była przyczyna jego problemów zdrowotnych - powiedziała.
Analiza włosa może zastąpić konsultację z lekarzem?
Prof. Wojaczyńska podsumowała, że w przypadku problemów zdrowotnych analizy trychologiczne nie mogą zastąpić konsultacji lekarskiej i kompleksowych badań, mogą jednak być uzupełnieniem diagnostyki, dostarczając cennych informacji o stanie organizmu.
Wydział Chemiczny PWr oraz Wrocławska Rada Federacji Stowarzyszeń Naukowo-Technicznych NOT zorganizowały wystawę "Chemia włosów", którą obecnie - od poniedziałku 20 stycznia - można oglądać przed budynkiem D-21 (pl. Grunwaldzki 11, Wrocław).
Wystawę przygotowała prof. Wojaczyńska wraz z grupą studentów, we współpracy z prof. Bożeną Cybulską z Wydziału Medycznego PWr, dr Anną Jakietą z Wojskowego Szpitala Klinicznego, dr. hab. Jackiem Wojaczyńskim z Wydziału Chemii Uniwersytetu Wrocławskiego oraz stylistką włosów i artystką Jagą Hupało.